7. prawo Huny
PONO – Skuteczność jest miarą prawdy
Miarowy postęp
Nie masz czasami wszechogarniającej frustracji, że rozwijasz się rozwijasz i… no właśnie co?
Zaliczyłaś/eś już tysiąc warsztatów, przeczytałaś/eś 500 książek z TOP rozwojowego i niewiele się zmienia w Twojej codzienności.
Dlaczego?
Jak często mamy oczekiwania, że pojedziemy na warsztat, spotkamy jakiś autorytet (profesora, szamana, specjalistę, terapeutę), on coś wokół nas „zrobi” (rytuał, wykład, ćwiczenie, obrządek magiczny, ustawienie… dopisz swoje ulubione ;)) i odmieni nasze życie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. I na początku nieczęsto tak bywa (szczególnie przy zabiegach z energią), ale szybko okazuje się, że wracamy do naszej codzienności, wpadamy jak w masło w stare schematy i stała zmiana jakoś się nie zadziewa.
Albo…
Wręcz odwrotnie. Odbieram telefony: „Julia ratuj, w przeciągu tego tygodnia zwolnili mnie z pracy, mój związek się sypie, auto przestało jeździć i rozchorowałam się. RATUNKU! Co się dzieje?!” – jesteśmy do żywego przerażeni i okazuje się, że tej zmiany wcale tak bardzo nie chcemy… albo w każdym razie takiej jaką funduje nam świat.
Bywa, że zmiana w rzeczywistości bywa dosyć szybka i bolesna. Wyobraź sobie, że Twoje życie to dom. Czasami wystarczy tylko lekki remont, odmalowanie ścian, nowe meble, wymiana instalacji w środku, lekki lifting. Ale czasami nasz dom jest tak zapuszczony i zniszczony, że nie ma czego remontować. Trzeba zburzyć do fundamentów, zrównać z ziemią aby zrobić miejsce na nowe. Po to aby móc postawić nowy, piękny dom. Jeżeli tak, jest to już rozumiesz skąd te nagłe poruszenie w materii? Życie jest mądre, jeżeli mamy w sobie gotowość na zmiany to czasami wystarczy dmuchnąć i nasze życie składa się jak domek z kart.
I wtedy to najlepszy moment na zadanie sobie pytania: jaki ma być mój nowy dom? Świadomie zastanów się czy kolejna firma w jakiej będziesz zarabiał będzie taka sama, czy znowu wpadniesz w te same role, czy znowu zaniedbasz swoje ciało w imię hiper-ważnych obowiązków?
A może to gruzowisko pozwoli Ci zbudować coś zupełnie innego, nową jakość. Pamiętaj że to Ty wybierasz.
Dla mnie rozwój osobisty to bardzo intymny i wewnętrzny proces. Nieczęsto – powiedzmy to szczerze – mało przyjemny, a nierzadko i bolesny. Proces łapania kontaktu ze swoim ciałem, ze swoimi emocjami, rozróżnianiem dialogu z sercem od monologu głowy, świadomych powolnych zmian metodą małych kroczków. Owszem, często pomoc z zewnątrz jest niezbędna, ale na co dzień jesteś sam/a ze sobą. Tylko Ty, prawdziwy Ty.
Rozwój osobisty widzę jak schody do góry. Każda zmiana ma w sobie pewne etapy, dla każdego pewnie różne, ale grunt to świadomie je obserwować i powoli wspinać się coraz wyżej.
Pierwszy stopień: Siedzę w bagnie, jest mi tam beznadziejnie, z jednej strony bezpiecznie, bo znajomo, ale z drugiej bardzo niewygodnie. Coraz bardziej widzę, że ta sytuacja, to zachowanie mi nie służy. Chcę stąd wyjść i podejmuję taką decyzję w sobie. Biorę odpowiedzialność za swoje życie. Przestaję narzekać jak to fatalnie mam, tylko robię krok naprzód – zmieniam.
Drugi stopień: Świadomie obserwuję swoje dotychczasowe działanie, nagle wybija mnie poziom wyżej i mogę spojrzeć na siebie z lotu ptaka. Obserwuję swoje standardowe reakcje, obserwuję zachowania i emocje jakie się pojawiają u mnie i u innych. I nagle doświadczam istnej rozwojowej schizofrenii, rozdwojenia jaźni: jednocześnie jestem w świecie, w relacjach, w moim życiu i jednocześnie widzę swoje działanie z meta poziomu. Widzę i sprawdzam czy jest mi z tym dobrze czy źle. Widzę jak się zachowuję, doświadczam emocji i jednocześnie obserwuję to jak ich doświadczam ze spokojem i dystansem. Na ten moment schemat jest tak silny, że nie umiem go zmienić, ale już łapię się na tym, że „znowu to samo”, znowu puka do drzwi ten sam skrypt zachowania. OK. Obserwuję to.
Trzeci stopień: W toku rozwoju szukam narzędzi, uczę się, pytam sama siebie – jak mogę zmienić stary skrypt, co mogę zrobić aby zachować się inaczej, czego potrzebuję aby starczyło mi odwagi aby wyjść ze strefy komfortu. I w końcu wskakuję na kolejny stopień. Działam inaczej. Powiem o swojej złości, postawię granicę, poproszę o pomoc… (dodaj swoje ;)).
Ale to nie znaczy wcale, że już na zawsze zostanę na tym schodku. Za każdym razem kolejna sytuacja uruchamia ten sam wybór. To jak w filmie „Matrix” główny bohater ma wybrać czy weźmie niebieską pigułkę czy czerwoną. Każda niesie za sobą konkretne konsekwencje, teraz jak już doświadczyłam zmiany mogę sobie wyobrazić jakie. Jeden wybór świetnie znam – to stary schemat, jest tam bezpiecznie i wygodnie, ale konsekwencje znane i powiedzmy, mało atrakcyjne. Drugi wybór – ooo ten wymaga odwagi, innego zachowania, wyjścia ze strefy komfortu, odkrycia nieznanego i niewiadomo-jeszcze-jakiego. Ty wybierasz. Zawsze. Warto więc wybierać ŚWIADOMIE.
Bywa, że świadomie wracam do starego skryptu, bo nie czuję się na siłach aby mierzyć się z nieznajomym. Wtedy schodzę schodek niżej i obserwuję jak odpowiada na to świat. Ale jak tylko mogę, bo przecież właśnie o tym jest rozwój osobisty, wybieram zmianę. Wchodzę schodek wyżej.
I im częściej zrobisz krok w górę, tym częściej będziesz na wyższym schodku. Tak długo, aż poczujesz, że już w ogóle nie musisz się cofać, że trzeci schodek zrobił się na tyle wygodny i komfortowy, że stał się Twoją rzeczywistością. Wtedy jesteś gotowa/y na kolejny krok naprzód.
I tak w górę, schodek po schodku, małymi kroczkami, z uważnością na to co we mnie, z miłością i akceptacją na sukcesy i porażki. O to chodzi w zmianie. Bywa, że cofamy się parę schodków w dół, bywa, że spadamy na samo dno. Na tym polega życie. Ale grunt to być ze sobą w prawdzie i świadomości. Bez oceny, po prostu obserwować. Bo tylko wtedy możemy świadomie wybrać.
I okazuje się, że wtedy zmiana, której tak chcieliśmy dzieje się sama… Że już nie muszę się np. „uczyć asertywności”, nabywać technik mówienia „nie”, spinać się w sobie za każdym razem jak ktoś narusza moje granice. Nagle, jak ręką odjął, nie ma takich sytuacji. Ludzie sami zaczynają szanować Twoje granice, nie „negocjują” wpychając Ci swoje zdanie. Bo Ty już jesteś inna/y. Tę moc masz w sobie. Na stałe. Im bardziej w prawdzie, tym bardziej skutecznie.
Pięknego nieustannego rozwoju Wam życzę 🙂
Z miłością
Namaste
Autorka: Julia Marcinowska
Julia jest trenerką rozwoju osobistego, założycielką CUDu, tu też prowadzi warsztaty intuicyjnego malowania mandali – mandaLOVE czy Szkołę Trenerów Warsztatów Umiejętności Psychospołecznych.
Comments are closed.