6. Prawo HUNY
MANA – cała moc pochodzi z naszego wnętrza
⊗
JESTEM
W ciszy
W sobie
Tam gdzie nie ma słów
Tam gdzie głowa już nie musi wszystkiego nazywać, kategoryzować, szufladkować, zrozumieć.
Nie rozumie
I to jest ok.
Obejmuję swoją głowę, obejmuję swoje „ nie wiem”, obejmuję swój smutek, żal, niespełnienie, niezrozumienie. Obejmuję swoją żałobę.
Po tym co było
Po tym czego już nie będzie
Żegnam w sobie
Nie wiem jak długo jeszcze
Tyle ile trzeba będzie
JESTEM
Kiedy nurkuję w głąb siebie jest cisza. Piękna cisza. A razem z tą ciszą pełna akceptacja, miłość, spokój. Na wszystko co jest i czego nie ma. Na powierzchni jest sztorm i szalona burza. Głowa wchodzi na wyżyny oceniania, szufladkowania, okopywania się w swoim stanowisku, udowadniania sobie i całemu światu, że ja mam rację, że świat mnie skrzywdził niesprawiedliwie i dlaczego tak się dzieje, że to nie fair, że czym sobie zasłużyłam… Wymyślam kolejne scenariusze, projektuję w głowie, dopowiadam, oceniam. Emocje szaleją… złość, frustracja, smutek, bezsilność, poczucie winy, znowu złość, poczucie skrzywdzenia… złość.
Tyle energii temu daję, zapętlam się w tym, nakręcam, „pielęgnuję” co powoduje, że spalam się jeszcze bardziej.
Kiedy udaje mi się nazwać, skonfrontować, wyjść z roli ofiary, biednej małej skrzywdzonej dziewczynki, powiedzieć swoje zdanie, ale też usłyszeć i spróbować zrozumieć… Kiedy daję sobie i innym przestrzeń, kiedy daję sobie gotowość na to aby faktycznie usłyszeć.
Wtedy dzieją się CUDa.
Wtedy schodzę do siebie, nurkuję w głąb oceanu. Schodzę do dna niczym nurek głębinowy.
Tam nie ma sztormu, tam nie ma burzy.
Tam jest cisza.
CISZA
Tam jest spokój. Tam odnajduję zrozumienie.
Siebie i innych.
Tam jest bezwarunkowa miłość na wszystko z czym jestem. Na złość, na smutek, na żałobę, na opłakiwanie tak długo jak będę potrzebować. Tam czas jest zawsze i na wszystko. Tyle ile potrzebuję.
JESTEM
I po prostu trwam, w swoim „nie wiem”, w swoim „co dalej”, w swoim „boli”, w swoim „żegnam”.
Jestem z tym wszystkim, czuję i otulam. Ukochuję każdą część mnie. I małą skrzywdzoną dziewczynkę, i zagubioną nastolatkę, i zezłoszczoną Julkę, i rozsądnego rodzica w sobie. I tą, która przygląda się temu wszystkiemu z lotu ptaka.
Tam jest pustka. Jest WSZYSTKO i NIC jednocześnie, choć głowa nie potrafi tego zrozumieć.
Głęboko w sobie, pod powierzchnią oceanu, w ciszy…
rodzi się MOC.
Oddycham.
Nie rozumiem, ale czuję, ze to właśnie w nierozumieniu tkwi moc.
Moc to BYCIE, to PRZYZWOLENIE, to AKCEPTACJA „nie wiem”, akceptacja pustki i ciszy.
Moc to ZAUFANIE do świata, że to co się dzieje i jak się dzieje jest najlepszym co może przyjść. Że to ja to kreuję.
To zaufanie do siebie i tego, że umiem. Nawet jeżeli jeszcze technicznie głową nie wiem jak to zrobić i tak już to robię…
Bo ciało wie.
Bo intuicja wie.
Bo dusza wie.
…
Jak odkryć swoją moc?
Zanurkuj. Do środka, do siebie, weź oddech i zejdź pod powierzchnię tego co jest. Zostaw emocje, zostaw przyzwyczajenia, zostaw oceny i szufladkowanie. Niech zostaną na powierzchni.
W środku bez względu na to, czy na powierzchni szaleje sztorm czy świeci słońce jest tak samo.
Cicho
Błogo
Spokojnie
JEST
Zaufaj… sobie.
Aho!
Z miłością
Namaste
Julia
Autorka: Julia Marcinowska
Julia jest trenerką rozwoju osobistego, założycielką CUDu, tu też prowadzi warsztaty intuicyjnego malowania mandali – mandaLOVE czy Szkołę Trenerów Warsztatów Umiejętności Psychospołecznych.
Comments are closed.