Wierzę, że nauka o emocjach powinna wchodzić w skład podstawy programowej w naszym systemie edukacji. Dlaczego tak myślę? Emocje odczuwa każdy z nas i to emocje dyktują, jakie podejmujemy decyzje, jak wyglądają nasze relacje, czy jesteśmy zdrowi – fizycznie i psychicznie. Znajomość i świadomość reakcji emocjonalnych prowadzi więc wprost do poprawy jakości naszego życia.
Zacznijmy jednak od początku: co to właściwie są emocje? Zgodnie z definicją Wikipedii, emocje to „świadome lub nieświadome silne, względnie nietrwałe, gwałtowne uczucia (stany afektywne) o silnym zabarwieniu i wyraźnym wartościowaniu (o charakterze pobudzenia pozytywnego lub negatywnego), poprzedzone jakimś wydarzeniem i ukierunkowane”. Emocje to nie to samo, co uczucia, chociaż mogą być ich źródłem – np. to, że poczujemy emocję strachu, gdy ktoś podniesie głos mówiąc do nas, może prowadzić do uczucia niechęci i/lub niepokoju, jeśli przebywamy w towarzystwie tej osoby lub tylko o niej pomyślimy.
Emocje wykształciły się w nas ewolucyjnie i mają za zadanie ostrzegać nas przed niebezpieczeństwem lub potwierdzać, że jesteśmy bezpieczni. Są sygnałem do tego, żeby atakować, uciekać, zastygać w bezruchu lub też odprężyć się i kontynuować dane działanie czy relację. Paul Ekman, badacz ludzkich emocji oraz ich ekspresji ruchowo-mimicznych, podczas swoich badań odkrył siedem podstawowych, uniwersalnych dla człowieka emocji. Te mniej przyjemne, ostrzegające przed niebezpieczeństwem to: strach, gniew, smutek, wstręt i pogarda. Emocją neutralną jest zaskoczenie. Ostatnią, siódmą emocją, którą chcielibyśmy pewnie odczuwać jak najczęściej, jest radość. Specjalnie nie użyłam określeń: emocje „pozytywne” i emocje „negatywne”, bo przecież każda z emocji ma z założenia służyć naszemu przeżyciu. A jednak strach czy gniew nie pojawiają się tylko w przypadkach realnego zagrożenia życia, o czym możemy się niejednokrotnie przekonać podczas zwyczajnego dnia pracy.
Emocje wywoływane są przez tzw. czynnik spustowy. Czynnikiem spustowym może być zarówno biegnący w naszym kierunku osiłek z kijem bejsbolowym w ręce, jak też wspomniany wcześniej krzyczący na nas człowiek, który bezpośrednio nam nie zagraża (a nawet samo wyobrażenie sobie lub wspomnienie tego człowieka). Pierwszy z powyższych czynników, jest czynnikiem wykształconym ewolucyjnie – mamy do czynienia z realnym zagrożeniem życia. Drugi – wykształconym w ciągu trwania naszego życia, najczęściej w jego pierwszych sześciu latach. Pierwszym nie będziemy się zajmować, w sytuacji ataku, lepiej rzeczywiście zareagować automatycznie i uciekać (jeśli chcemy zachować życie i zdrowie, a sami nie jesteśmy jeszcze większymi osiłkami).
W drugim przypadku, emocje pojawiają się również automatycznie, ale mogą być różne. Możemy poczuć strach, gniew, zaskoczenie, a nawet radość. Czasami emocje można ocenić jako adekwatne, zdrowe. Jeżeli w miejscu pracy przełożony na mnie krzyczy, zaskoczenie wydaje się odpowiednią reakcją. Jeśli jednak w moim życiu funkcjonuje schemat z dzieciństwa, że kiedy osoba od której zależę (w dzieciństwie był to np. ojciec, a teraz tak definiuję szefa) krzyczy, za chwilę poniosę dotkliwą karę, włączyć się może ogromy strach. W takiej sytuacji może się też pojawić nieuświadomione przekonanie o tym, że „szef ma prawo na mnie wrzeszczeć”, bo „tak funkcjonuje świat”, co wywoła w nas smutek.
Co dalej? Po tym, jak pojawia się emocja, następuje reakcja emocjonalna. Kiedy przełożony na nas krzyczy i poczujemy złość, możemy zareagować z automatu: też zacząć na niego krzyczeć – rzucać inwektywy, czy natychmiastowo złożyć wypowiedzenie. Walnąć pięścią w biurko. Wyjść i trzasnąć drzwiami. Zacząć płakać. Jeśli jednak wiemy, co się z nami dzieje, uświadomimy sobie emocję, łatwiej będzie nam wybrać to, jak chcemy w danym momencie zareagować.
Prawda jest taka, że kiedy emocja się już pojawi, nie damy rady jej po prostu cofnąć. Możemy próbować ją wypierać („ja się nie złoszczę”), próbować stłumić („muszę natychmiast przestać się złościć”) lub wmawiać sobie, że czujemy inną emocję – taką, która bardziej pasuje do naszego obrazu siebie („to nie złość, to smutek”).
Podsumowując, „droga emocjonalna” wygląda tak:
1.CZYNNIK SPUSTOWY -> 2. EMOCJA -> 2. REAKCJA EMOCJONALNA
W którym momencie mamy wpływ?
- Czynnik spustowy – możemy unikać pewnych sytuacji lub przepracować i/lub zmienić swoje schematy i przekonania. Do tego potrzebujemy jednak samoobserwacji, która najprawdopodobniej doprowadzi do samoświadomości. Piszę „najprawdopodobniej”, ponieważ wszyscy miewamy tendencję do oszukiwania samych siebie. Dlatego warto skorzystać ze wsparcia coacha, który pomoże dostrzec wzorce zachowań i odkryć przekonania rządzące naszym wewnętrznym światem. Czasami potrzebna jest praca nad bólem z przeszłości i wtedy użyteczna może być psychoterapia.
- Emocja – kiedy pojawi się emocja, jest już „pozamiatane”. Jak wspomniałam wcześniej, emocja nie zniknie. Z mojego doświadczenia wynika, że przyjęcie emocji, znowu – uświadomienie sobie jej, a nawet poddanie się jej, pozwala jej przepłynąć. Jeżeli tłumimy lub wypieramy emocję, jakaś jej część w nas zostaje. Pozostałości gromadzą się w ciele i tworzą nowe negatywne wzorce psychiczne. Nie chodzi mi tu o „oddanie się we władzę emocji”, ale próbę jej obserwacji i akceptacji.
- Reakcja emocjonalna – możemy nad nią zapanować, pod jednym warunkiem: jeżeli zdamy sobie sprawę z tego, co się z nami dzieje, zanim ta reakcja nastąpi. Kiedy reakcja już nastąpi i np. wpadniemy we wściekłość, zaczniemy krzyczeć i rzucać przedmiotami – znajdziemy się w tzw. stanie oderwania. Powrót ze stanu oderwania może potrwać, a krzywdy, które w tym czasie wyrządzimy samym sobie, innym, naszej relacji z kimś, mogą być trudne do naprawienia.
Chodzi więc o to, żeby wydłużyć drogę pomiędzy emocją, a reakcją na emocję. Niektórym może być trochę łatwiej – ze względu na temperament, mniej negatywnych wzorców z dzieciństwa i ograniczających przekonań, samoświadomość, czy dojrzałość emocjonalną. Dobra wiadomość jest taka, że z powyższych czynników, tylko na temperament nie mamy większego wpływu. Co możemy więc zrobić? Pracujmy nad sobą, nad poznaniem samych siebie, swojego wnętrza.
W kolejnych artykułach napiszę o tym, jak to zrobić:
– co pomaga w dostrzeganiu schematów, odkrywaniu przekonań i jak nad nimi pracować;
– jak przyjmować emocje, ale nie pozwolić im nami zawładnąć;
– jak rozciągnąć krótki moment pomiędzy pojawieniem się emocji a reakcją;
– jaka reakcja na emocje jest dla nas najlepsza;
– co zrobić, gdy automatyczna reakcja, której nie wybieramy, włącza się i wpadamy w stan oderwania.
Zapraszam do lektury.
Autorka: Joanna Kosińska
Joasia prowadzi w CUD Grochów indywidualne sesje coachingowe oraz grupę rozwojową w radzeniu sobie ze stresem.
Źródła:
Paul Ekman:”Emocje ujawnione”
https://pl.wikipedia.org/wiki/Emocja
Comments are closed.