Ojciec poszukiwany…
Młodzi mężczyźni noszą w sobie ranę. Ma na imię tak, jak ich ojciec.
Relacja ojciec – syn często bywa pełna bólu. Czas to zmienić!
Zasiadam w męskich kręgach od dwudziestu lat. O tym czym jest krąg, pisałem: tutaj. Słyszałem wiele opowieści o ojcach. O ojcach, którzy potrafili się napić i zrobić awanturę. O ojcach, którzy potrafili dużo pracować i zarabiać pieniądze, ale nie wiedzieli, czym jest bliskość. O ojcach, których nie było w domu, albo byli, ale nieobecni. Zapracowani, przywaleni depresją lub chorobą ciała. Nie szanowali siebie, więc tym bardziej nie szanowali żony i syna.
Mężczyzna, który idzie w życie bez dobrej relacji z ojcem, niesie w sobie ranę. Ta rana męczy go i miesza mu w życiu. Próbuje wyleczyć ją alkoholem, seksem, używkami. Próbuje zagłuszyć ją pracą, gonitwą za sukcesem i wysokim miejscem w hierarchii społecznej. Nie wchodzi w bliskie związki z kobietami, albo wchodzi i obwinia partnerki za swoje cierpienie. Rana nie daje mu żyć w harmonii, poczuciu mocy, jest odcięty od prawdziwej radości życia. Chce kochać, ale w bliskich związkach zabiera go złość, lęk, poczucie małej wartości. Chce coś znaczyć w życiu, pracy, społeczeństwie, ale nadużywa siebie goniąc w korporacyjnym kieracie, albo wykonuje obowiązki zawodowe znacznie poniżej swoich umiejętności, potrzeb i marzeń.
Oczywiście, jego ojciec też miał taką ranę. Niesiemy swoje zranienia przez kolejne pokolenia, wpisując je w nasze DNA. Ale nie musi tak być po wieczne czasy. Mężczyźni, których spotykam, zasiadając w kręgach, mówią o próbach wyjścia z zaklętego koła rany. Opowiadają o swoich poszukiwaniach samoświadomości, o nauce pokochania samego siebie. Dzielą się swoim doświadczeniem z warsztatów, terapii, medytacji, pracy z ciałem. Mówią o swoich spotkaniach z ojcami, rozmowach, które leczą, które przywracają kontakt z rodzicami. Kontakt z ojcami, to kontakt z życiem, swoja mocą, prawdą. Takie opowieści mężczyzn niosą nadzieję. Wzajemnie własnym doświadczeniem przekonujemy się, że zmiana jest możliwa. Że rana w duszy może się zagoić i nie obarczymy nią naszych dzieci. Kolejne pokolenie chłopców może dojść w życiu tam, gdzie nie udało się naszym ojcom.
Odkąd zostałem terapeutą, pracuję z mężczyznami, towarzyszę im w ich spotkaniach z wewnętrznym bólem. I z radością, często z czułością, obserwuję, jak leczą swoje wewnętrzne rany. Jak zmienia się ich komfort życia, jak oni się zmieniają.
Od piątego listopada 2020 r. zapraszam do CUD Grochów na warsztaty dla mężczyzn „W stronę ojca” (szczegóły tu: wydarzenie na Facebooku). W męskim gronie pochylimy się uważnie nad doświadczeniem każdego uczestnika, jego relacją z ojcem i samym sobą. Nazwiemy, co boli i poszukamy sposobów, aby ból się rozpuścił. Zaproponuję też narzędzia do pracy, w której każdy będzie mógł odkryć w sobie tę opiekuńczą cześć, która jest naszym „wewnętrznym ojcem”.
Jeżeli rozpoznałeś się w tym tekście, zapraszam do wspólnej wyprawy. W głąb siebie. Do ludzi. Do życia.
Z szacunkiem
Roman Praszyński
Fot. Szilvia Basso, Unsplash.
Comments are closed.