EMDR – Zostawić przeszłość w przeszłości
Tak właśnie można by symbolicznie określić cel pracy terapeutycznej w podejściu EMDR. Jest to także tytul książki Francine Shapiro, autorki tej metody przybliżającą jej specyfikę.
Obecnie terapia EMDR kojarzona jest głównie jako metoda pracy z traumą. Trzeba przyznać, że fenomenalnie sprawdza się w radzeniu sobie z objawami zespołu stresu pourazowego (PTSD). To, co przeszkadza w codziennym życiu ludziom cierpiącym na PTSD to jakby „ugrzęźnięcie” w pułapce odtwarzania strasznego wydarzenia z przeszłości. Czasem w formie flashback’ów, czasem koszmarów sennych. Mimo, że trauma mogła mieć miejsce lata wstecz, uczucia, które wówczas były, doznania ciała czy wrażenia zmysłowe w ogóle nie tracą na intensywności. Lata upływają, ale teraźniejszość takiej osoby wypełnia właśnie jej przeszłość. Nie można o niej zapomnieć. Uwolnić się.
Terapia EMDR zakłada, że za to odtwarzanie traumy bądź jej elementów odpowiada nie adaptacyjny sposób zapisania tego wspomnienia w siatce pamięci. Z powodu zbyt silnych emocji nasz mózg wyodrębnia to wspomnienie i oddziela je, uniemożliwiając mu integrację z resztą naszych wspomnień funkcjonujących w magazynie pamięci. F. Shapiro odkryła, że bilateralna stymulacja obu półkul mózgowych sprzyja integracji traumy z innymi naszymi wspomnieniami. Co za tym idzie, traumatyczne wspomnienie zapisuje się ponownie w pamięci ale już w bardziej adaptacyjny dla nas sposób, uwalniając nas od flashback’ów i koszmarów. Stąd tajemniczo brzmiącą nazwa tej metody: Eye Movement Desensitization and Reprocessing.
A jak sprawdza mi się to w gabinecie….?
Zdarza się czasem, że trafiają do mnie ludzie, którzy mówią: „już to przepracowałem”. Faktycznie, na poziomie świadomości często trauma jest oswojona, przepracowana. A jednak coś nadal dręczy i nie pozwala cieszyć się życiem. EMDR pomaga uwolnić także emocje. Moi klienci często są zaskoczeni, gdy tłumacząc procedury tego podejścia wyjaśniam, że będę im machać ręka przed oczami. Na ogół niedowierzają. A później zadziwieni nie wiedzą co się wydarzyło. Owo „machanie ręka” to nic innego jak stymulacja bilateralna półkul mózgu, inicjuje ona przetwarzanie traumy. Myśli czy uczucia klienta lecą w jego indywidualnym kierunku, i tempie. Maraton (a czasem sprint) zmieniających się przed oczami wspomnień, obrazów, zalewających fal uczuć. Nie do ogarnięcia logicznym rozumem.